Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/581

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   575   —

— O człowieku który popełnił te przewinienia, mam wiadomości dokładniejsze niż ktokolwiek na świecie mieć może. Człowiekiem tym jestem ja.
Usłyszawszy te słowa sędziowie, drgnęli jakby znagła dotknęła każdego z nich iskra elektryczna. Drgnęli i zapadli w nieruchomość, jeden z podniesioną w górę ręką, inni przechyleni nad stołem, inni wyprostowani jak struny, z szeroko roztworzonemi oczami.
Śród głębokiego milczenia jakie napełniło salę zapadającą w zmrok coraz grubszy, ozwał się znowu głos Anatola.
— W szale młodości, w uniesieniu namiętnej ambicji, popełniłem błąd ciężki i hańbiący. Przywłaszczyciel cudzego dobra, pośredni morderca kilku niewinnych istot, nie chcę dłużej przyjmować od społeczności tego co mi się od niej nie należy: spokoju, bezpieczeństwa i dobrej sławy. Pragnę dobrowolnem przyjęciem na siebie odpowiedzialności za czyn mój, odzyskać prawo i możność szanowania samego siebie. Dla tego wyznaję winę moją, a was panowie Sędziowie, proszę o spełnienie nademną sprawiedliwości.