Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/523

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   517   —

rąk i bezcelowości życia. Jesteś artystką, jesteś nieledwie uczoną kobietą, a sztuka i nauka, to skarbnice moralnych i fizycznych pożytków dla każdego, kto z nich czerpać nie tylko chce ale i umie. Życie nasze będzie surowe lecz piękne. Zawsze i wszędzie razem, w upalnej dziedzinie uczuć i w wysokiej sferze myśli, nie upadniemy nigdy, lecz podnosić się będziemy ciągle ku tym wyżynom, z których królują światu wszelkie duchy mężne i pracowite, o jakich mówiłaś mi wtedy, gdym poraz pierwszy ujrzał cię nie dzieckiem już ale kobietą, a ujrzawszy porównał w mej myśli do owej lilji gaszącej blaski Salomonowych przepychów, o jakiej mniemałem, że jest wymysłem poety-bajarza, w której istnienie uwierzyłem, gdym wpatrzył się w ciebie. Kiedyś, kiedyś Krystyno, jeśli jak śmiem spodziewać się, powodzenie towarzyszyć usiłowaniom naszym będzie, spoczniemy po trudach długich... tu, w twojej i mojej rodzinnej stronie, w skromnym domku lub bogatym pałacu, pośród natury świeżej i wspaniałej, którą kochać nanowo zacząłem przy tobie. Dosnuje się do końca wątek istnienia naszego; a kiedy słońce dni naszych staczać się będzie za ten tajemniczy widnokrąg, za którym rozpoczyna się nieznana wiekuistość, niepojęta nieskończoność — z jakimże szczęściem i z jaką dumą patrząc w niebo i poraz ostatni tocząc wzrokiem po ziemi, będziemy mogli powiedzieć sobie: ży-