Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/495

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   489   —

Córka Suszyca podniosła głowę. Łzy oschły w jej oczach. — Dla czego nie powiedziałeś pan żem widziała ojca mego po jego uwięzieniu? — rzekła. — Mogłeś pan był użyć właściwego wyrażenia, boć ja wiem przecież, że ojciec mój jest uwięzionym, i kocham go więcej niż kiedy...
— Tak — mówiła dalej po chwili przestanku — czyniłam wszystko co leży w mocy ludzkiej, aby być wpuszczoną do więzienia... Ludzie zlitowali się nademną, bo wiedzieli że są tam brat mój i ojciec... Brata nie widziałam... on sam nie chciał mię widzieć... z ojcem przepędziłam jednę tylko krótką godzinę... Napisał tę kartkę na papierze wydartym z mego pugilareru, ołówkiem który miał przy sobie...
Zarzuciła woalkę na twarz, i oddawszy człowiekowi z którym rozmawiała szybki ukłon, wyszła z pokoju.
Dembieliński rozwinął i przeczytał oddaną mu kartkę. Zawierała ona następne słowa. „Ja i pan byliśmy ogniwami jednego łańcucha; nie sądź przecież, aby drugie z tych ogniw znaleźć się koniecznie miało tam, kędy znalazło się jedno. Odegrałem w życiu twojem rolę szatana kusiciela, nie będę przecież lucyperem, i nie wpakuję cię do tej czarnej smoły w której sam ugrzązłem po uszy. Bądź spokojnym. Tajemnica twoja spoczywa we mnie — a więc w grobie. Spal tę kartkę i rzuć jej popioły