Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/402

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   396   —

mieniec okrywający czoło. Daremnie Krystyna pochylała się nad nią, obejmując ramieniem szyję towarzyszki, i szepcąc jej do ucha pocieszające zapewne i podnoszące wyrazy; Klara zdawała się nic nie czuć i nie słyszeć. Płakała cicho, bez łkań i jęków, ale znać było, że upadała pod brzemieniem wstydu, boleści, i strasznych odnowionych wspomnień.
Hrabia zbliżył się i położył dłoń na tej upokorzonej głowie. — Klaro — wyrzekł głosem łagodnym lecz poważnym — podnieś głowę, powstań. Jesteś nieszczęśliwą, ale nie zhańbioną, bo ani grzech, ani hańba rodziców nie spływa na dzieci w obec Boga sprawiedliwego i ludzi rozumnych. Nieszczęśliwy twój ojciec odpokutuje swe winy, bo słusznem jest aby każdy niósł na swych barkach następstwa swych czynów; ty zaś żyj jak dotąd żyłaś, smutna, bo inaczej być nie może, ale niewinna, pracowita i spokojna. W domu moim nie zabraknie ci nigdy miejsca, opieki i miłości, a na świecie znajdziesz zawsze ludzi, których wspieranie i oświecanie, ciebie samą wspierać i wzmacniać będzie....
Kiedy hrabia to mówił, nieszczęśliwa dziewczyna powoli odkrywała i podnosiła twarz zalaną łzami, i powleczoną szkarłatem wstydu. Po chwili wyciągnęła obie ręce, pochwyciła dłoń hrabiego i