Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   322   —

córki, Ewa nie widzi jednak jej profilu, tak jak przed chwilą widziała profil Anatola; bo Krystyna zwraca twarz swą ku twarzy towarzysza, zdaje się zadawać mu pytania i słuchać odpowiedzi jego. — O czem oni mówią ze sobą? — pyta sama siebie kobieta stojąca z lornetką u okna; ach, cóżbym dała za to, żebym usłyszeć mogłą co oni z sobą mówią!
Pierś jej podnosi się szybkim, nierównym oddechem; dwie grube łzy spływają z gorejących oczu i przyćmiewają szkło lornetki. Ewa nietylko nie słyszy tego co dwoje owych ludzi mówi do siebie z tak żywem zajęciem, ale przestaje nawet ich widzieć. Stoi nieruchoma z dwiema strugami łez płynącemi po zmiętych policzkach. W sercu jej jedno tylko panuje uczucie — piekąca zazdrość; głowę jedna tylko napełnia myśl — o czem oni ze sobą rozmawiać mogą? Ewa wie, o czem dwoje ludzi młodych, pięknych i pociąganych ku sobie nicią wzajemnej skłonności, mówić mogą do siebie, gdy znajdą się sam na sam, w przezroczystem powietrzu, dającem piersiom ich szeroki oddech; pod czystem niebem, które rozgrzewa ich głowy ciepłem, i otacza je blaskiem. Ewa wie o tem, a wiedza ta sprawia jej piekielne udręczenia. Dałaby życie, żeby przez sekundę być na miejscu Krystyny, i słyszeć to, co on mówi do niej w tej chwili. A jednak ta wiedza Ewy lubo dręcząca ją, nie jest jeszcze zupełną.