Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   293   —

— Jeżeli nadzieje moje spełnione zostaną, osiądę w Demblinie i odbuduję to, co runęło mniej przez winę biednego mego ojca, jak przez nieszczęścia które go ścigały. Spodziewam się, że tu także działalność moja znajdzie pole dla siebie; że tu jak tam, kędy przebywałem dotąd, pomiędzy ludźmi dążącymi do wysokich celów, nie będę ostatnim!
Kiedy to mówił, w wyrazie twarzy jego panowała znowu duma; jakiekolwiek byłyby rojenia tego człowieka, ujemne czy dodatnie, najgłębsza ta właściwość moralnej jego istoty odstąpić go nie mogła. — Tymczasem — rzekł ujmując znowu rękę hrabiego — dobranoc, i do jutra!
Rzekłszy to oddalił się spiesznym krokiem, jak człowiek który powiedział już tyle, że więcej ani jednego słowa powiedziećby już nie zdołał.