Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 2.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   15   —

wiając wielkość pomysłów artysty, i bogactwo artystycznych środków jakiemi zawładnął?
— Pamiętam te obrazy, mój ojcze — rzekła Krystyna; — dnie które wspólnie z tobą spędziłam śród zbiorów sztuki, nie mogą nigdy wyjść mi z pamięci.
Hrabia uśmiechnął się.
Owóż, mówił dalej, przed dziesięcioma około laty, pomiędzy wieloma innemi listami, otrzymałem jeden, którego treść i forma obudzić zrazu mogły co najwięcej uśmiech politowania. Pisał go zarozumiały i nieumiejętny młodzieniec, który mienił się być skończonym artystą; nazywał mię mecenasem sztuk pięknych i naturalnym opiekunem tych, którzy usługi swe poświęcili muzom; prawił o sławnych moich przodkach, wielkiej fortunie jaką po nich odziedziczyłem, i proponował mi nakoniec nabycie wymalowanego przezeń obrazu, o którym twierdził, że może iść w zawody z pierwszorzędnemi tego rodzaju dziełami dawnych i nowych czasów. List ten odrzuciłem naturalnie na lewo; ale nazajutrz przeczytałem go według zwyczaju mego poraz drugi, i znalazłem w nim kilka wyrażeń, które jeśli nie świadczyły bynajmniej o zdolnościach artystycznych młodego człowieka, to zdradzały pewne szlachetne wzruszenie, żywo odbijające na oschłem i napuszonem tle całego pisma. Piszący nie zaniedbał u dołu pisma swego umieścić adres