Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/543

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od widoku tych robaków i krokodylów, którzy niewiem dla czego nazywają się ludźmi.
Snać niespodzianie spadłe nań dostatki nie uleczyły Suszyca z mizantropijnych jego usposobień, nie odmłodziły go, i nie rozgrzały jego wnętrza. Za to pani Honorata wyświatowiała nagle; przypomniała sobie dawne czasy, w których była żoną dostatniego i szanowanego urzędnika, niewiedzącą nawet, że są na świecie pokątni doradzcy, po uszy zatopieni w długach, skandalach, procesach i brzydkich ludzkich podejrzeniach. Pycha i próżność walczyły zawsze w tej kobiecie o pierwsze miejsce z chciwością i zamiłowaniem pieniędzy. Teraz pycha ta i próżność zostały zadowolone. Pani Honorata sprawiła sobie kilka nowych atłasowych pancerzy, z odpowiedniemi długiemi i bombiastemi spodnicami, a przy jednym z pancerzy, zamiast stalowych, jaśniały guziki pozłacane i ozdobione emalją. Kiedy w tym stroju otoczona gronem również ustrojonych córek, przechadzała się po ulicach, chuda, mała jej postać prostowała się sztywniej jeszcze niż zwykle, a okrągłe oczy ocienione długim śpiczastym nosem, błyszczały jak świeżo z mennicy wydobyte dukaty. Spotykając dawne swe znajome (przyjaciołek pani Honorata nie miała nigdy), które przestały być znajomemi odkąd mąż jej stał się pokątnym doradzcą, i których noga nie przestąpiła nigdy progu domu nad kałużą, przymrużała