Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/488

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niach, o tym przebłysku smutnego dlań pojęcia, który na mgnienie oka zasunął chmurą zakochane jego oczy Podejrzliwość, nieufność i zbytnia surowość sądu nie należały wcale do charakteru tego człowieka, dla którego wiara, miłość i pobłażliwość były tem, czem woda dla ryby lub powietrze dla ptaka. Tego wieczora hrabia pożegnany przez Ewę uściskiem dłoni i wdzięcznym uśmiechem, wracał do willi swej w stanie uszczęśliwienia niezwykłego. Oprócz przyjemności jaką sprawiła mu piękna muzyka i ożywiona rozmowa ukochanej, dopełnił on jeszcze przed godziną dobry uczynek. Mała Klarka została stanowczo przyjętą do usług Krysi, i zainstallowaną w domu Ewy, która słuchając opowiadania hrabiego o sieroctwie, opuszczeniu i prawdopodobnie nędznej dotychczasowej egzystencji dziewczynki, z przerażeniem złożyła białe dłonie, i ze łzą w oku zawołała:
— Ależ kochany hrabio! należy koniecznie zaopiekować się tem dzieckiem. Przyjmuję ją do usług Krysi, i urządzę wszystko tak, aby jej niczego nie brakowało. Będzie miała u mnie wszystkie wygody
W Dolinach, — dodał hrabia, — jest szkółka prowadzona przez dwóch wybornych nauczycieli. Gdy raz już tam zamieszkamy, Klarka uczęszczać do niej będzie.
— Tem lepiej! — rzekła Ewa, której jednak szkółka nie przyszła wcale na myśl; — nieszczęśliwe dzie-