Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/473

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ani panna Justyna. Chciałabym naprzykład abyś mi pan powiedział, dla czego na świecie jedni ludzie są bogaci a drudzy biedni. Mama naprzykład jest bogatą, i ty panie hrabio jesteś bogatym; ja także mam zawsze piękne sukienki, jeżdżę z mamą powozem, śpię na miękkiem łóżeczku. A tu niedaleko naszej willi, wiesz pan? w tej wązkiej uliczce, która prowadzi ku miastu, widziałam zawczoraj gdym z panną Zelją szła na przechadzkę, jakiegoś bardzo biednego człowieka który rąbał drzewo. Przy nim stała żona jego w brudnem, obdartem odzieniu, z takiem bladem mizernem dzieciątkiem na ręku! Ta kobieta przyniosła mężowi swemu jedzenie w dzbanuszkach; ach! jakie brzydkie, okropne jedzenie! takie czarne panie hrabio, w takich czarnych brzydkich dzbanuszkach; A panna Zelja mówiła mi, że to jeszcze bardzo szczęśliwie, iż ci ludzie i takie mają jedzenie, bo czasem to i parę dni nic nie jedzą. Chciałabym panie hrabio, abyś mi powiedział dla czego tak jest, że jedni ludzie na świecie są bogaci, a drudzy tacy bardzo, bardzo biedni. Ja tego nierozumiem.
Było coś przedwcześnie rozważnego w dziecku wymawiającem te wyrazy. Oczy Krysi przed chwilą ciekawe tylko i zamyślone, teraz świeciły wilgotnemi blaskami, zdradzającemi łzę wypływającą z pod powieki. Hrabia patrzył na nią z wyrazem dziwnej radości i rozrzewnienia.