Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pięknem ciele: energja i ambicja. Anatol był energicznym, poznać to można było z postawy jego, zarysu w jaki układały się usta; że był ambitnym, wydawały to jego spojrzenia tonące w próżnej przestrzeni, niby w pogoni za czemś, lub od czasu do czasu podnoszące się w górę jakby w chęci dosięgnięcia wzrokiem wysokich jakichś szczytów; musiał być także śmiałym, bo głowę nosił wysoko, a na ustach miewał zuchwałe uśmiechy — i zaprawionym do ukrywania uczuć swych i myśli, bo wulkany wewnętrzne, które błyskawicami wybuchały mu ze źrenic, i cienie gorączkowych niepokojów rzucały na czoło, osłaniać umiał sztucznym chłodem, rozważną jednostajnością poruszeń, na której wielce tylko wprawne oko omylić się nie mogło.
Teraz w ozdobnem hotelowem mieszkaniu, otoczony wszystkiem co tylko może otaczać najwybredniejszego sybarytę znajdującego się w podróży, Anatol leżał na miękkiej sofie z głową na dłoń opuszczoną, w głębokiem pogrążony zamyśleniu. Na twarzy jego rozlewało się jakieś przykre, cierpkie uczucie; z pod na wpół spuszczonych ciemnych powiek, widać było źrenice zapalające się gwałtownie, i z niespokojną szybkością przebiegające z jednego kwadratu woskowanej posadzki na inny, lub szklanno z rodzajem osłupienia, długiemi chwilami wpatrujące się w jedno miejsce; dumne usta przycięte były nieco jakby pod wpływem bólu lub gniewu;