Strona:Eliza Orzeszkowa - Na dnie sumienia T. 1.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i przenikliwy, a zarazem, jakby ochrypły od przeziębienia.
— Memento mori! — wyrzekła Dowcipna, z przesadną ostrożnością składając na talerzu nóż i widelec, tak aby nie wydały najlżejszego dźwięku, — wydaje mi się doprawdy, jakobym spożywała obiad w refektarzu Kartuzów!
Pani Honorata chrząknęła przeciągle. — Czyś tam była kiedy? — zapytała.
— Nie, mamo — odpowiedziała zagadnięta, — alem wiele słyszała o smutnem tem miejscu.
Suszyc podniósł twarz z nad talerza, i spojrzał na córkę.
— Doświadczenie życia — rzekł ze zwykłym sobie uśmiechem, — nauczy cię córko moja, że nie jestto najsmutniejsze miejsce, jakie znajduje się na świecie.
— Tak — żywo odpowiedziała Dowcipna, — bo dom nas jest jeszcze smutniejszym.
— O — rzekł Suszyc spokojnie, niosąc do ust kawałek mięsa, — przepraszam cię moje dziecko, nie wiedziałem że posiadasz już to doświadczenie, o którem myślałem, że nabędziesz go dopiero w przyszłości.
Młody mężczyzna, który dotąd nie wymówił ani słowa, podniósł oczy na siostrę, i rzekł przyciszonym głosem: