Strona:Eliza Orzeszkowa - Mirtala.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zofii, od niéj wzywając ukojenia i mocy. Stoik, śród szalejących burz niebieskich i ziemskich sam jeden spokojny, czoło jednak miał bardzo blade i oczy pełne bezbrzeżnego smutku. Twarz i ramiona powolnym giestem wznosząc w górę, zawołał:
— Światła niebieskie! czy tam nad wami niéma nikogo, ktoby litość uczuł nad biedną ludzkością? Długoż, długoż jeszcze, obrazom takim przyświecać będziecie?
Z przeraźliwym trzaskiem grom uderzył w wody Tybru i po wzburzonych falach potężny grzmot toczył się długo...

KONIEC.