Strona:Eliza Orzeszkowa - Mirtala.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

orłów, sępów, węży, bajecznych i w naturze nienapotykanych splotów źwierzęcych i ludzkich ciał.
Dachy portyków i pałacowych krużganków dźwigały tam jakby napowietrzne, kwitnące ogrody, okna świątyń i górnych piętr pałaców jaśniały kryształowemi szybami i powiewały różnobarwnemi zasłonami; słupy arkad wystawiały na widok publiczny nieobliczone bogactwa i olśniewającą migotliwość kobierców i tkanin wschodnich, greckich naczyń, złotych, srebrnych, wyrzeźbionych, malowanych, alexandryjskich szkieł i kryształów, zabarwionych przeróżnie i w przeróżne wylewanych kształty; cenne gatunki drzew, mozaiki, drogie kamienie, perły, bursztyny, onyxy, agaty, szyldkret, kość słoniową, ujęte w kunsztowne dzieła stolarskiéj, snycerskiéj i złotniczéj sztuki.
Taki dziś miała pozór część owego Tarkwiniuszowego łanu, który niegdyś złocił się i szemrał zasiewaném na rzecz królewską zbożem. Lecz inną część jego, zwycięzki lud, który ściął do szczętu i w nurty rzeki rzucił królewskie zboże, przeznaczył był na dopełnianie najważniejszych czynności publicznego życia swego: na wojskowe przeglądy lub ćwiczenia i sejmy, obierające konsulów, dyktatorów, cenzorów, trybunów, pretorów, edylów, wszystkich słowem tych, którzy z woli i wyboru ludu sprawować mieli rządy państwa i kierować jego losami. Część tę pola, poświęconego Marsowi, z jednéj strony obrzeżał Tybr, z drugiéj, do lasu dziś już podobne, Pompejańskie i Lukullusowe ogrody; z trzeciéj — ulica Szeroka (via lata), obiegająca stopy Kwirynalskiego wzgórza. Miejsce to nosiło nazwę Septów, a było otwartym i rozległym placem, który od brzegu do brzegu napełniały niegdyś orężne brzęki rycerstwa, albo burzliwe, skłócone gwary wolnego ludu, czyniącego tu użytek z najważniejszéj ze swobód swoich. Piérwszy Oktawian-August miejsca tego użył na widowiska publiczne, zabawiające i jednające dla niego tłumy burzliwe i wrażeń namiętnie żądne. Odtąd ćwiczenia i przeglądy wojskowe odbywały się tu, jak dawniéj, ale lud nie obierał nikogo na dostojeństwa żadne. Wszystkie one skupiły się teraz na jednéj, najwyższéj głowie. Imperatorem, czyli głównym dowódzcą wojsk, dyktatorem, konsulem, trybunem, cenzorem — był Cezar. Imiona innych, pomniejszych, wiatry lecące z Pallatium przynosiły do uszu ludu i posłusznie powtarzały je na Septach usta jego. W zamian, często bardzo Septy kipiały radością tłumów, rozbawionych igrzyskami, a pasionych chlebem, z szaloną niekiedy hojnością sypiącym się na nie z dłoni Cezara...
Przez Augusta zbudowana, wielka droga Flamińska, szerokim pasem sunęła pod lesistą zielenią Pompejańskich ogrodów, u skraju Septów wiązała się z ulicą Szeroką, przez którą w łono stolicy wpływała. U brzegu jéj, niby olbrzym wyprostowany i strojny, nad zieleń ogrodów i pod błękity nieba wzbijał się śnieżny grobowiec Augusta, z nieruchomo gorejącą pod błękitami, ogromną kulą złotą.
Jak akord muzyczny, zgodnie odpowiadający akordowi innemu, w zna-