Strona:Eliza Orzeszkowa - Marta.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

masz, i twych zdolności, których ci także nie brak. Jeszcze lat parę takiego życia, a staniesz się jednym z tych ludzi bez celu, bez zajęcia, bez przyszłości, których i tak już u nas za wiele...
Urwała i z wyrazem prawdziwego smutku spuściła twarz ku robocie. Młody człowiek wyprostował się i wymówił z uroczystością:
— Amen! kazanie długie było, nie można mu przecież odmówić pewnej esencyi moralnej, w której skąpane serce moje, jak w łzach umoczona gąbka, pada do stóp twoich, droga kuzynko!
— Olesiu! rzekła powstając gospodyni domu, jesteś dziś nierozsądniejszym jeszcze jak zwykle... nie mogę dłużej rozmawiać z tobą; idź do bióra, a ja pójdę do kuchni!
— Siostruniu! Maryniu! do kuchni! fi donc! c’est mauvais genre! Żona literata do kuchni! mąż jej pisze może o poetyczności obowiązującej niewiastę a ona idzie do kuchni!
Mówiąc to, wstał i z wyciągniętemi rękami patrzał na odchodzącą kobietę.
— Siostro! zawołał raz jeszcze, Maryo! ach nie opuszczaj mię!
Marya nie odwróciła się i była już przy drzwiach od przedpokoju. Wtedy młody człowiek poskoczył ku niej i pochwycił jej rękę.
— Czy rozgniewałaś się na mnie, Mary-