Strona:Eliza Orzeszkowa - Marta.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziach trzeba przecież mieć wzgląd na przyzwyczajenia i na ten punkt, z którego zapatrują się oni na życie i jego sprawy. Jeżeliby, naprzykład, kolory biały i czarny posiadały władzę myślenia i czucia, to pierwszy, przyzwyczaiwszy się do wyższości, jaką mu nieustannie nad drugim przyznają ludzie, mógłby wybornie wyobrazić sobie, że kolor czarny na to tylko stworzonym został, aby sprawiać wszelkiego rodzaju przyjemności, rozrywki i zabawy białemu. Najważniejszą rzeczą w stosunkach ludzkich, moja droga, są różnice, jakie pomiędzy nimi zachodzą, pomiędzy zaś panem Edwardem a mną zachodziły różnice olbrzymie...
— Zapewne, przerwała z żywością Marta, on był człowiekiem bogatym, a ty ubogą dziewczyną, ale czyż bogactwo upoważnia do pomiatania tymi, którzy go nie posiadają?
— Po części, odpowiedziała Karolina; nie o bogactwie jednak i ubóstwie myślałam, mówiąc o różnicach, boć przecie gdybym była nie ubogą kobietą, ale ubogim mężczyzną, pan Edward, który, powtarzam, posiada wiele dobrych zalet charakteru, nie pomyślałby nawet o skrzywdzeniu mię lub obrażeniu. Mężczyzna bogaty i zarazem honorowy nie krzywdzi i nie obraża mężczyzny ubogiego, jeżeli kiedy tak uczyni, rzuca to plamę na jego charakter,