Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jednostki do jéj osobistego i samoistnego rozwoju, a doszedłszy dopiéro do ostatecznych granic siły ludzkiéj, wzywają ku jéj podtrzymaniu religią. (Tcqueville: de la Démocratie aux Etats-Unis). To praktyczne i samodzielne kształcenie Amerykanek nie odziera ich jednak z poezyi i kobiecego wdzięku.”
„Kobieta w Ameryce jest poetyczną iską i promieniem dla swéj społeczności. Surowy Amerykanin kocha ją miłością czułą a zarazem rozumną. Jest mu ona równą istotą, jest mu szczęściem, prawdziwą towarzyszką życia, duszą i ozdobą jego domowego ogniska. Szukali się oni wzajem wśród tłumu i wolną wolą wybrali siebie. Ona przyszła do niego, nie ze spuszczonemi oczyma, nieśmiała i niema, ale z dłonią otwartą i czołem wzniesioném; i jest mu téż pomocą, radą, pociechą i natchnieniem.”
„Piękna, wesoła, strojna, lekką ci się wydaje, uśmiecha się do ziemi, jak mówi perski poeta, ale męzkie i gruntowne wychowanie wszczepiło w jéj serce poczucie obowiązku, szlachetną dumę i jakieś nieledwie bohaterstwo w myślach i postępkach.” (August Laugel: les Etats-Unis).
„Ona przyszła do niego, nie ze spuszczonemi oczyma, nieśmiała i niema, ale z dłonią otwartą i czołem wzniesioném” — co znaczy, że nie na oślep wybierała sobie towarzysza na życie całe, że aktu małżeń-