Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głos silny, dochodzi do najtrudniejszych aryi. Jeżeli nie ma głosu, rzuca się do rysunku: rysuje i szkicuje, szkicuje nawet pejzaże z natury.
„Co do właściwéj nauki, rok albo dwa lata używała powietrza na pensyi. Tam ułożyła na prędce mały tłumoczek wiadomości, nauczyła się pisać prawie ortograficznie, przypuszcza, że ziemia obraca się około słońca, jest w możności twierdzić napewno, że dwa a dwa to cztery, i niekiedy z pełną znajomomością przedmiotu zdoła sprawdzić rachunek kucharki.
„A może nawet żądna chluby matka rzuciła ją w naukę angielskiego lub włoskiego języka, ale ten wielo-językowy zbytek jest oznaką pedanteryi, śmiesznością, którą się zostawia hrabinom i guwernantkom.
Co do pojęć, panna na wydaniu jest całkiem niezapisaną kartą: świata, życia, człowieka, siebie saméj nie rozumié, albo rozumié w ten sposob, w jaki pojęła katechizm; gdyż katechizmu uczyła się na pamięć i nic w nim nie posiadało dla niéj tyle wagi i powabu, jak przygotowanie do piérwszéj komunii, tego aktu, odbywanego w białéj muślinowéj sukni.
„Od czasu do czasu bawi się nieco czytaniem, ale historya ją utrudza, moralistyka nudzi, romans tylko znajduje łaskę u jéj umysłu; trzymając w ręku Narzeczoną z Lamermoru, nie dba o deszcze jesien-