Strona:Eliza Orzeszkowa - Kilka słów o kobietach.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

biegają wszędzie, gdziekolwiek spodziewają się znaléźć słowo ostrzeżenia, wskazówkę postępowania, radę serdeczną a rozważną.
Tem téż tylko w piśmie mojém służyć im chciałam; daleką bowiem jestem od przypuszczenia, aby książka moja była czémś, mogącém dostatecznie wyświetlić, do gruntu wyczerpać zagadnienie tak różnostronne, zawikłane, ważne, jak równouprawnienie kobiety wobec światła umysłowego i pracy, a więc wobec godności i dzielności moralnéj, materyalnéj niezależności i zacnego ludzkiego szczęścia. Jest to prosta i krótka rozmowa z czytelniczkami, w któréj podzielić się z niemi pragnęłam pewną sumą spostrzeżeń, zebranych na drodze życia, myślami i uczu­ciami powstałemi we mnie wtedy, gdy, przypatrując się różnorakim a licznym cierpieniom i błędom, w umyśle własnym, w obliczu czasu i w dziełach mistrzów szukałam przyczyn, które je tłómaczą, środków, które je zniszczyć, albo przynajmniéj zmniejszyć mogą.
Szczęśliwa, że do rozmawiania ze mną chętnych nie zabrakło, nic w pogadance téj nie zmieniam, nic do niéj nie dodaję. Niech idzie znowu w świat taką, jaką dotąd była, i pełni czynność, dla któréj ją przeznaczałam: zachęcania kobiet naszych do myślenia nad obowiązkami, interesami i przeznaczenia­mi swemi, przygotowywania ich do czytania i rozumienia prac, które, ten sam przedmiot na celu mając, obszerniejsze są i uczeńsze od mojéj, więcéj, téż cier-