Strona:Eliza Orzeszkowa - Iskry T.1.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Czy zwiedzaliście już państwo nasz piękny Prater w czasie świątecznych, popołudniowych przejażdżek? Nie? Czasu jeszcze nie było! Cóż powiem? Jest to baśń, widowisko wywołane różdżką czarnoksiężnika, urzeczywistnienie marzeń Nababa i zarazem Dafnisa z sielanki. Nie jestem poetą; nie będę więc zdolnym przedstawić dość barwnie i plastycznie tych dwóch nieskończonych szeregów kół, koni i ludzi, które przez długie godziny nieustannie dążą w dwie przeciwne strony po drodze nieścignionej okiem. Ile jest na świecie różnych form powozów, wszystkie tam są: ile jest na święcie różnych ras końskich, wszystkie tam są; ile jest na świecie różnych rodzajów piękności kobiecych, wszystkie tam są; ile jest na świecie różnych elegancyi spacerowych, wszystkie tam są. Jak w dwóch poważnie płynących rzekach, wzrok tonie w dwóch zwolna sunących szpalerach błyszczących