Strona:Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem (1938) tom III.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

towi przynależy, tańce rozpocznie... Panie Jaśmont! Owszem, gdzież on przepadł? Panie Jaś-mont! Jaś-mont! Jaś-mont!
Nie przepadł, tylko aż dotąd przechadzając się po drodze ze stryjecznymi Jadwigi rozmawiał, i z rozmowy tej widać zadowolonym się uczuł, bo zewsząd wykrzykiwane nazwisko swe usłyszawszy papieros na ziemię rzucił, nogą go zadeptał i ze Starzyńską u rękawa jego uczepioną w wesołych poskokach do gumna wpadł. Tu bystro wśród obecnych rozejrzawszy się, przed pierwszą drużką — jak to obowiązkiem jego było — stanął i do tańca ją zaprosił, a gdy ona w znak przyzwolenia lekko mu się odkłoniła, ku muzykantom rękę wyciągnął i huknął:
— Zaniewscy! Rznijcie!
Muzyka skoczną polkę zagrała; tańce od godziny już niecierpliwie oczekiwane rozpoczętymi zostały. Na toku wirowało par ze dwadzieścia, to jednocześnie, to gdy ścisk zbyt wielkim się stawał, po kilka i kilkanaście. Witold w roli drugiego drużbanta naprzód pannę młodą do tańca zaprosił; Elżusia zaś z ukontentowaniem z ławki poskoczyła i rękę na ramieniu mu składając głośno go upominała:
— Bardzo słusznie! tylko niech pan długo tańczy i dobrze trzęsie, bo ja inaczej nie lubię!
Marynia Kirlanka dostała się jednemu z młodych Siemaszków, a małe Siemaszczanki porwanymi zostały przez ogromnych Domuntów, co widząc podżyłe niewiasty na ławach chichotać zaczęły i dzielić się uwagą, że Domuntowie z dzbankami po wodę poszli. Zresztą, pary zmieniały się i dobierały coraz inaczej. Niektórzy z kawalerów mieli na rękach glansowane lub bawełniane rękawiczki; ci zaś, liczniejsi, którzy ich nie mieli, przed rozpoczęciem tańca chustkami do nosa owijali sobie rękę, w której spoczywać miała ręka ich tancerki; wszyscy po przetańczeniu tancerki swoje ku ławom i stołkom albo przynajmniej ku ścianom przyprowadzali i na podziękowanie składali przed nimi grzeczne