Strona:Elegie Jana Kochanowskiego (1829).pdf/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ELEGIA XVI.

WANDA.


Teraz Muzo zwyczajném zaśpiewaj nam pieniem,
Bitną Wandę, co Polskiém władała plemieniem.
Syn młodszy, skoro Krakus ojciec zszedł ze świata,
Wstąpił na tron zdradziecko uprzątnąwszy brata,
Ten potém z zagniewanych bogów dopuszczenia,
Dzień i noc braterskiego lękając się cienia,
Uległ furyom mściwym — zdradnie odzierżoną,
Nie dłużéj nad rok jeden cieszył się koroną. —
Jedyna po Krakusie córa pozostała,
Wanda dzielna z umysłu i postaci ciała,
Nie dla niéj z wełny przędza, ani kołowroty,
Ani mienistą barwą utkane roboty,
Ale z szybką Dyanną uzbrojona w strzały,
Ścigać lubiła zwierze przez jary i skały,
Z tąd w nienawiści twoja pochodnia Hymenie,
A swobodne dziewictwo w najwyższéj jest cenie,
Ta nad wszystkie rozkosze tajnie w sercu tleje,
Gdy tym czasem lud wielkie buduje nadzieje,
Że kiedyś najpiękniejsza z pomiędzy Sarmatek,
Zyska męża możnego w sławę i dostatek,
Tak zgodą obopólną i lud i ojcowie,
Berło państwa oddali pod straż białogłowie,