Strona:Elegie Jana Kochanowskiego (1829).pdf/041

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Za tobą tęsknią dobrzy, tobie na ofiary
Szlą Najady wiślańskie w pełnych koszach dary.
Sobieś wszystko powinien, bo nic z tobą niéma,
Czczone od gminu bóstwo z ślepemi oczyma,
Sztuka coć dała władzę, niech uczy zażywać,
Nie wolno Padniewskiemu w drodze cnót spoczywać.
On od wilków żarłocznych swe trzody ustrzeże,
Głód odpędzi, poskromi niesyte grabieże,
Pokój wróci cnotliwym — Bóg dawcą pokoju —
Z piekła idą niezgody i hasła do boju.







ELEGIA  VI.



Jeszcze ta w piersi mojéj mądrość niepostała,
Aby mi kiedy miłość występkiem się zdała.
Kto na ziemi bez żądzy? — ten chwałą zagrzany,
Chce być zwycięzcą w kurzu Olimpijskim zwany;
Ten rano żonę rzuca, na trudy wytrwały,
Za jeleniem po skałach przepędza dzień cały;
Po co by chciwiec morzem niewierném żeglował,
Gdyby w myśli najdroższych pereł nie rachował?
I owi, co się cnoty mistrzami być głoszą,
Cnotę samą i słowem i czynem wynoszą,