Strona:Elegie Jana Kochanowskiego (1829).pdf/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ELEGIA  IV.

DO RADZIWIŁA.


Śmiałżebym Radziwile, gdy idziesz na boje,
Ażebym nie wojenne słał ci rymy moje?
Stalby lepszą dziś była, lub zbroja Wulkana,
Zdradą niegdyś młodemu Achillowi dana.
Lecz jeśli mężom nad miecz jest co ku ozdobie,
Najpiérwsze miéjsce Muzo! przynależy tobie,
Bo póki mówna sława cnoty nie rozgłosi,
Póty ona winnego danku nieodnosi.
Cóż zostało z Atryda wojennego plonu,
Z jakim z gorejącego wracał Ilionu?
Rdza i starość wszystkiemu zagraża zniszczeniem:
Sława żyje niesiona nieśmiertelném pieniem.
Ktoby znał Antyocha, mądrego Nestora,
Nieszczęsnego Pryama, obrońcę Hektora,
Gdyby o nich poety zamilkły podania?
Ten mężów z bogi równa i umrzeć zabrania.
I twojéj Radziwile nie ujmie pamięci,
Ktokolwiek dzieje Lackie potomnym poświęci,
Powié, że twém staraniem w nieprzełomnéj wierze,
Austrya z Lackim rodem zawarła przymierze,
I ów, który Inflanckie ośpiéwa nam boje,
Jakże zdoła pominąć sławne imię twoje?