Strona:Elżbieta Jaraczewska - Powieści narodowe 01.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wkrótce wschodzące słońce, zaciemniając prawdziwym swym blaskiem, sztuczne sali oświecenie, tak jak jasność prawdy gasi błyszczące ułudzenia, wykrywając oraz wszystkie sekreta toalet, i zaszłe w nich niepomyślne zmiany, stało się przyczyną zakończenia balu i ogólnego rozjechania. Kilka najprzód znakomitych osób wyjechało, a za niemi ruszyli się wszyscy. Wszędzie albowiem, pod czas licznych zgromadzeń, a szczególniej u nas, lada rzecz spłoszy i rozprasza najweselszą ciżbę. Pierwsi którzy ją porzucają, mają powód do tego, drudzy czynią z naśladowania, bojąc się tam znajdować sami ze swego towarzystwa. Reszta tłumnie za niemi się wynosi; gdyż każdy chcąc należeć do wyższego grona, lęka się w poczet gminu być policzonym; i dla tego przybycie pierwszemu na miejsce zabawy, pomimo największego upodobania, lub pozostanie ostatniemu, za hańbę prawie poczytują.
Wyjechała niebawnie i Zofia ze swoją towarzyszką, która widząc ją cierpiącą, z żalem ciepłej herbaty dla niej dostać już nie mogła, pomimo ubiegających się o to usilnie licznych wielbicieli jej wdzięków, których już obojętnie