Strona:Edward Redliński - Konopielka.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A może oni zapomnieli wziąć to jak odchodzili? pyta sie uczycielka.
Toż mowie, że oni nigdzie nie odeszli! tupie nogo Grzegorycha: Blask w chacie sie zrobił i poprzemieniali sie.
Blask blaskiem, ale czy to nie Pioter wam to wystrugał?
Ręce ma sposobne do wszystkiego, przyznaje Grzegorycha, ale takiej by nie wystrugał. Ta z Przemienienia Pańskiego jest!
Uczycielka to obejrzy figurke, to pochodzi po izdebce. A nie odstąpiłaby mi tego pani na pamiątkę z Taplar? pyta sie.
Nie, nie możno. Dla mnie to tyż pamiątka, po Nim.
To ja zapłace!
Zaciekawiła sie Grzegorycha: Pieniędzami?
A ile chcecie?
O, nie wypada brać pieniędzow za świętego.
A uczycielka pyta, czy sto złotych wystarczy, kirelejsonika na książkach stawia, portfelik wyjmywa.
Grzegorycha spogląda to na figurke, to na pieniędzy jak uczycielka przelicza.
A, wezme, mówi, na zapowiedzi dajem, bedzie dla ksiendza.

Szkoła ruszyła na nowo, Ziutek dowiedziawszy sie, że pani uczyć bedzie, poleciał nie pytawszy o pozwolenie, tak samo inne: jedne z chętki do książki, drugie lubiwszy uczy-