Strona:Edward Redliński - Konopielka.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kirelejson. I taki zamyślony mowi: Całym światem sie trzęsło, narodami, królami, i teraz tu w bagnie siedzieć jak dzik? Nie cudować, nie przemawiać? Czy na to ja krzyż cierpiał?
A Pioter: O, wa! Od tamtego czasu tysiąc tysięcow umierało straszniej niż wy czy ja: dusili ich, truli, wętroby odbijali, podpalali żywcem: a czy oni co z tego majo? Co z nich teraz? Proch! To jak wy, Panie, chcecie być naprawde człowiekiem, to mięż ludźmi zostańcie: pożyjcie po ichniemu, marnie, i umrzyjcie po ichniemu, marnie!
Na to Pan Jezus: Ty Pioter jak chcesz, a my, mówi do Matkiboski, nima co wracajmy sie na swoje miejsce.
I jak siedział na pieńku, tak od razu w figurke sie przemienił, kirelejsonika. A Matkaboska, że to żąć chciała, przemieniła sie w równianke z żyta, take, co święco na Wniebowzięcie w kościołach!
Uczycielka słucha rozdziawiona: Czy to Piotr wam opowiada takie przypowieści?
Nie! tupie nogo Grzegorycha: Tak było prawdziwie, na moich oczach!
Brodaty w figurke sie przemienił?
A tak! I Grzegorycha odwija kożuch, spod poły wyjmuje co? Kirelejsonika! O, wte figurke! mówi. A wianek Matkiboski wisi na goździu kole obraza.
Figurka, sprawiedliwie, całkiem jakby brodaty na pieńku siedział, tylko że maleńki i nieżywy: ręko brode podper, duma.