Przejdź do zawartości

Strona:Edward Hanslick - O pięknie w muzyce.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drogą dotrzeć do prawdy. A tego jedynie nam potrzeba, bo do celu nie wiedzie nas ani wiara takiego doktora Albrechta, który muzykę ordynował pacjentom, jako środek na poty, ani sceptycyzm Oerstedta, który wycie psa przy pewnych tonacjach przypisywał cięgom, otrzymywanym przy tresurze.[1]
Nie jeden z miłośników muzyki nie wie zapewne o tem, że posiadamy całą literaturę o fizycznem oddziaływaniu muzyki i o jej zastosowaniu do celów leczniczych. Doskonale zaopatrzeni w interesujące curiosa, muzycy lekarze nie posiadają ani pewności swych obserwacji, ani ścisłości naukowej w objaśnieniach. Mimo to, większa ich część stara się poszczególną właściwość muzyki, bardzo subtelną, lecz poboczną, wyśrubować do znaczenia siły samoistnej i w skutkach doniosłej.

Począwszy od Pytagorasa, który pierwszy miał przeprowadzać cudowne kuracje za pomocą muzyki, aż do dni dzisiejszych, wynurza się co chwila nauka

  1. «Duch w naturze.»