Strona:Edward Boyé - Sandał skrzydlaty.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Wieczorem, cichym wieczorem,
Do drzwi Twych zapartych na głucho
Przychodzi ma dusza znużona.
Na skroniach ręce zaplata,
Do ziemi przykłada ucho,
I trwa w kamiennem milczeniu,
Kamienna, nieporuszona!!

Płaczko ty moja żałobna,
Ty mój bolesny aniele,
Melodjo ukrzyżowana
Niewiarą w dni zmartwychwstanne!
Któż Ci zaśpiewa hosannę,
Kto róże wskrzesi w popiele,
Gdy Jego myśli i dłonie
Śmierć upieściła na wieki!?