Strona:Edmund Różycki (Szkic biograficzny).djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wciąż dawał rozkazy pośpiechu, że hasła komendy coraz częściej przebiegały przez szeregi szwadronów.
Na poważnem obliczu generała nie widziano nic oprócz spokoju, lubo w jego myśli bezwątpienia dużo gościło troski. On czuwał za wszystkich. Wiadomem mu było, iż Moskwa, osaczająca go wciąż, niesie mu cios ostatni. Jeszcze chwila, jeszcze spóźnienie się bodaj półgodzinne, a ów żelazny pierścień nieprzyjacielskich bagnetów, który wciąż ścieśniał się, zamknie mu drogę dokoła... Opóźnienie liczące czas na kwadranse stanowiło o wszystkiem. Generał najzupełniej mógł być lada chwila wparty między stawiska, wody, i zewsząd otoczony bez żadnej możności wyjścia... Doszły do czujnego wodza wieści, iż czoło kolumny nieprzyjacielskiej, atakującej go poprzedniego wieczora pod Łaszkami, postępuje tuż za nim, i że mając bezpośrednie czucie z innemi oddziałami wroga, omijanemi przezeń szczęśliwie, podczas uprzednich dwóch dni, zdwaja swe siły, aby z tem większą mocą na jego jazdę uderzyć; że z oddalonego o kilka mil Starego-Konstantynowa, jakby promienie pękającego granatu, wyleciały czterma drogami nowe siły moskiewskie, w celu pościgu powstańców i ich zmiażdżenia; że dążą na wozach, by śpieszniej dójść do celu, że zagrażają od lewego skrzydła i tyłu; że, wreszcie, z nieco dalej ku południowi położonego Międzyboża, pędzi kawalerya gener. rossyjskiego de Doulier, która mogła zabiedz od czoła, chociaż w nieco dalszym punkcie pochodu, że na prawem skrzydle rychło ukażą się roty Duvala,