Strona:Edmund Różycki (Szkic biograficzny).djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Weteran korzystał bez żadnych przeszkód ze swej książeczki, modlił się z niej nietylko sam, lecz jej udzielał i dziecku, nad którem czuwał. Gdy dziecko w musztrze zaniedbywało się, wtedy mówił stary żołnierz: „bądź grzeczny, a dam ci na chwilę książeczkę“... I dziecko czyniło w exercycyach wojskowych szybkie postępy, poddawało się ściśle przepisom rygoru, aby mieć możność pomodlenia się z polskiej książki; i w ten chociaż sposób, przysłuchując się własnym wyrazom modlitwy, przysłuchiwało się dźwiękom polskiej mowy.



Miały jednak po kilku latach nadejść chwile pomyślniejsze dla polskiego dziecka, zamkniętego w rossyjskiej szkole. Nietylko dźwięk polskiej mowy wpadać mu zaczął do ucha, ale najszczytniejsze myśli polskich poetów wpadały do młodocianej duszy, gościły w jego umyśle, kształcąc, podnosząc go, rzucając dla przyszłości bujny posiew.
Młodzież ówczesna polska, przybywając dość tłumnie z dzielnic, zostających pod berłem rossyjskiem, na uniwersytet petersburski, przywoziła z zagród rodzinnych świadomość niedoli narodu, znaczny zasób uczuć patryotycznych i myślą znacznie wznosiła się nad poziom zwykłego, często nazbyt wesołego życia: kształcąc się sama, marząc wciąż o losach narodu, pragnęła młodzież ta rozszerzać zastęp pracujących z myślą o ojczyźnie, pragnęła rozszerzać świadomość niedoli narodu wśród innych, w szeregach młodszych od siebie. Wyszukiwano przeto nader starannie młodzież pol-