Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Coraz te przybiegał do niego goniec z wiadomością o przebiegu rokowań z Arabami. Coraz otrzymywał raporty telefoniczne o stanie sprawy.
Uśmiech pogodny okolił usta jego, gdy dowiedział się, e plan Czesława, co do którego ten e wtajemniczył go w przeddzień wieczorem, udał się w zupełności.
— Zuch chłopak, — szepnął z zadowoleniem.
Przywitał go też uśmiechem radości, gdy po dokonaniu swego wszedł do jego komnaty.
Z zajęciem wysłuchał relacji o przebiegu całego zajścia.
Słońce zachodziło ju , purpurą ostatnich promieni swoich zalewając wszystko w komnacie, gdy pan Erazm poczuł, e ostatnia zbliża się godzina.
Skinieniem ręki dał znak, e chce, by uniesiono go na ło u, i głosem słabym, przerywanym, mówić zaczął do stojących tuż przy nim Kazimierza i Czesława Haliczów:
— Idźcie dalej wytkniętą przez siebie drogą... naprzód, przed siebie, do jasnego, promiennego celu... Pracujcie dla dobra ludzkości... Pomnijcie o niej... Siejcie dobro na wszystkie strony... Pomnijcie, eście Polakami, uczcie drugich, jak yć nale y, by imię Polski wszędzie czczone i szanowane było...