Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ży, służącej za zbiornik elektryczności w Elektropolisie, słał w ich stronę tak potężne prądy, że z łatwością ów rzekomy cud wykonać mogli.
Elektryczność to sprawiła, że ukazała się błyskawica.
Lecz ciemni, łatwowierni Arabowie, nie wiedzieli, że jest to sztuczka naukowa. Uznali to za cud i w zaślepieniu swem hołd Czesławowi, jako cudotwórcy, złożyli.
Wyprostował się on, i dał znak, że mówić chce. Uciszyli się wszyscy, a wtedy rzekł gromkim głosem:
— Widzicie, że gdybym zechciał, wszyscy, jak jeden, padlibyście martwi... Lecz ja was kocham... Nie pragnę waszej zagłady. Wracajcie do siedzib swoich, wracajcie w pokoju. Oddajcie się tam pracy i nie czyńcie krzywdy innym. A w razie, gdybyście rady lub pomocy potrzebowali, zwracajcie się o nie do mnie, a uzyskacie je z pewnością.
Arabowie jednak nie ustępowali. Otaczali go zwartem kołem, patrząc się z czcią i uwielbieniem, wreszcie jeden z nich mówić zaczął:
— Panie... tyś Mahdim naszym... Rozkazom twoim i władzy twej chcemy być posłuszni... Myśmy niewolnicy twoi... Prowadź nas... na bój na walkę...
A słowa te jego pochwycili inni, i już głośno wołać poczęli, powtarzając końcowe słowa: