Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zelli, — gdy wiadomem się stało, żeście, effendi, dostali się do niewoli, pierwszą myślą moją było uwolnić was za wszelką cenę. Czekałam tylko na odpowiednią chwilę. Nadarzyła się wtenczas, gdy tłum Arabów po raz pierwszy przypuścił atak do miasta, i przykuty do drutów, napróżno uwolnić się usiłował. Skorzystałam z tego i mnie tylko znanem przejściem wymknęłam się z miasta, i zamięszana w tłum Arabów dostałam się do obozu.
Tam z łatwością odnalazłam was, effendi, lecz bałam zbliżyć się, byście jakim ruchem nie zdradzili mnie i nie popsuli z takim mozołem ułożonego planu. Widziałam też przerażenie Arabów, którzy nie spodziewali się takiego oporu, słyszałam słowa ich, że szatani mocą swą bronią miasta i że wierni nie dadzą mu rady.
Gdy zmrok zapadł, uwolniłam was.
Nie miał czasu pytać się jej o więcej szczegółów, gdyż znaleźli się właśnie przed drutami, okalającemi miasto.
Zatrzymali się, gdyż z powodu przebiegającego przez nie prądu elektrycznego o silnem bardzo napięciu dotknięcie się ich groziło poważnem niebezpieczeństwem.
Lecz i temu potrafiła zaradzić Aïa. Wydobyła z pod burnusa przezornie wziętą parę rękawic gumowych, podała je Czesławowi, mówiąc: