Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

twarzy wybitnie słowiańskich, przyodzianych w szare lub granatowe kapoty, zależnie od tego, z której dzielnicy Polski pochodziły, ciekawie przyglądające się wszystkiemu, co je otaczało.
Pan Erazm, Czesław Halicz oraz pomocnicy ich niezmordowanie uczyli i objaśniali przybyszów o sposobie użycia nowych a nieznanych im narzędzi uprawy roli...
Pojętni wieśniacy w lot chwytali ich objaśnienia, i w krótkim czasie wszystkie pola, przyległe do Elektropolisu, wzruszone ożywczemi prądami siły elektrycznej, płynącej z wieży, uprawione były i zasiane.
Niektóre już nawet zazieleniły się świeżą runią.
Nie mniejszy ruch panował i w zakładach przemysłowych. W licznych fabrykach i kopalniach, do których również tłumnie napływali pracownicy ze starej Europy, praca wrzała, a codziennie odchodziły z Elektropolis do Algeru pociągi naładowane towarem, radując tem serca akcjonarjuszów, liczących na olbrzymie zyski...
Praca w fabrykach i kopalniach również nie należała do bardzo ciężkich. Przedewszystkiem odbywała się w warunkach nadzwyczaj higjenieznych, gdyż Kazimierz Halicz szczególny nacisk kładł na to; następnie trwała tylko określoną ilość godzin, tak ażeby nadmiernie nie wyczerpywała sił robotnika, wreszcie, co najważniejsza, wszystko prawie spełniała siła elektryczna, umie-