Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XI.
NIEZWYKŁE PROPOZYCJE.

Noc już zapadła, gdy wszyscy zwiedzający, znużeni podróżą i oglądaniem wyników pracy Kazimierza Halicza, udali się na spoczynek.
Jeden tylko twórca i inicjator tego olbrzymiego dzieła nie spał jeszcze.
Siedział w gabinecie swoim, przy biurku, zawalonem stosami papierów, i przeglądając korespondencję całodzienną, wiódł cichą rozmowę z panem Erazmem...
Pochylony ku niemu starzec cichym głosem, szeptem prawie, opowiadał mu dzieje owej rodziny wieśniaczej z Prus Wschodnich, którą losy zapędziły aż hen! na Saharę, by znaleźć mogła kawał roli do pracy i spokój tak niezbędny do zdobycia dobrobytu.
— Takich, jak oni — odrzekł panu Erazmowi Kazimierz Halicz, wysłuchawszy opowieści — przybędzie wielu jeszcze... wielu...