Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Małą Aïę, która w ponurej zaciętości siedziała nieruchomo na dnie gondoli, oddano zaraz pod opiekę starej arabki, należącej do oddziału Abdula.
Czesław zajął się zlustrowaniem dokonanych robót i gorące podziękowanie złożył i Henrykowi, i panu Józefowi za ich bieg.
Tegoż samego dnia jeszcze telegraf bez drutu przyniósł im nową depeszę.

„Jestem w Algerze. Za dwa dni karawana wyrusza w drogę. Za dziesięć dni będę z wami. Kazimierz Halicz“.

Depesza ta przejęła ich radością.
Przybywa nareszcie ten, kto kierunek nada wszystkiemu, ten, kto w te jałowe, bezpłodne piaski pustyni tchnie nowe życie; ten kto ujarzmił siły natury, uczynił je posłusznemi swej wszechmocnej woli i potędze.
Przybywa po to, by zamienić w czyn to, o czem marzył oddawna, by dokonać tego, co ludzkość za nieziszczalne urojenia uważała...
I radość podwójna dnia tego w obozie panowała...