Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tej Sahary, w którą tchnąć nowe życie miało być ich zadaniem i celem.
Karawana była olbrzymia, gdyż liczyła z górą sto wielbłądów, obładowanych pakami z częściami maszyn oraz zapasami żywności i worami skórzanemi na wodę, którą nabrać w nie mieli przed zapuszczeniem się w głąb pustyni w pierwszej napotkanej po drodze oazie.
Oprócz tego towarzyszył jej znaczny oddział jeźdźców arabskich, uzbrojonych w karabiny najnowszego systemu, pozostających pod wodzą Abdula, których zadaniem było bronienie karawany przed napaściami band rozbójniczych Beduinów, tak gęsto snujących się po piaszczystych obszarach Sahary, a głównem zajęciem których było napadanie i ograbianie po drodze karawan.
Podobnież uzbrojeni byli i towarzyszący wyprawie rzemieślnicy, którzy po przybyciu na miejsce zająć się mieli składaniem maszyn i puszczeniem w ruch całego przedsięwzięcia.
W każdej chwili mogli się oni zamienić w dobrze wyćwiczony oddział wojska regularnego i dzielnie stawić czoło napastnikom... Każdy z nich przedtem odbywał długie ćwiczenia z bronią, przygotowanym więc był należycie.
Niższa służba, zajęta posługą przy wielbłądach oraz przygotowaniem posiłku, a składająca się przeważnie z murzynów, do-