Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
ZAGADKOWA KARAWANA.

Uroczyście żegnano udającą się w podróż w głąb pustyni pierwszą karawanę kolonizatorów Sahary.
Do granic miasta odprowadzali ich przedstawiciele władz, dziennikarze, różne korporacje i stowarzyszenia oraz tłumy mieszkańców.
Przy ostatecznym pożegnaniu nie było końca mowom, hucznym wiwatom i okrzykom na cześć śmiałych podróżników, w y chylono wiele toastów, i wreszcie Czesław Halicz uścisnął po raz ostatni pana Erazma, skłonił się kapeluszem wszystkim odprowadzającym i, stanąwszy na czele karawany, dał znak do dalszego pochodu.
Wyciągniętym wężem posuwali się naprzód, żegnani pełnemi entuzjazmu okrzykami algerczyków, kierując się w stronę zarysowujących się w oddali na błękicie niebios gór Atlasu, po przebyciu których wstąpić już mieli w granice pustyni Sahary.