Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

razie twarzy, ubrany w bluzę robotniczą i, zwracając się do Czesława, zapytał czystą polszczyzną:
— Panie inżynierze, czy „Liberté“ nadpłynęła, i czy dziś jeszcze ładunek zniesiony zostanie?
— Nadpłynęła, panie Józefie! — odrzekł zapytany, — a ładunek jej dziś jeszcze znajdzie się u nas w składach...
— Trzeba więc wydać polecenie, by miejsce przygotowano na nie.
Już miał odejść, gdy Czesław zapytał go:
— Panie Józefie, czy Abdul nie przychodził tu dziś?
— Był, panie inżynierze... był... a jakże, czyż to który dzień obyłby się bez niego... Pytał się, czy karawana prędko będzie potrzebną do przewiezienia towarów w głąb pustyni...
— A więc, gdy jeszcze dziś przyjdzie, zechce pan mu powiedzieć, ażeby zobaczył się ze mną. Niezależnie od tego, zechce pan uprzedzić wszystkich, że wyruszamy w drogę najdalej za trzy dni. Na ten czas muszą być wszystkie ładunki gotowe.
— Czy pan dyrektor już przyjeżdża? — zapytał pan Józef z błyskiem radości w oczach.
— Nie jeszcze, lecz tymczasem komendę tu obejmie dziad mój, a my wyruszymy w drogę, by już na miejscu przystąpić do czynu.