Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I wprowadzając w czyn te słowa, wnet przywołał gromadkę arabskich tragarzy i rozpoczął z nimi hałaśliwe pertraktacje.
Czesław Halicz tymczasem zaznajomił pana Erazma z towarzyszami swymi, poczem, pozostawiwszy jednego z nich na straży przy wyładowywaniu, udali się razem do położonych nieopodal portu składów „Towarzystwa Kolonizacji Sahary“.
Były to olbrzymie budynki, podobne do wielkich spichrzy, wyładowane pakami.
Na podwórzu i w samych składach uwijało się wielu ludzi, zajętych pracą przy przeładowywaniu pak oraz przy oczyszczaniu maszyn różnych i narzędzi.
— Tu się koncentruje główny ruch naszego Towarzystwa... Tu składane są wszystkie transporty, oczyszczane i przepakowywane do dalszej podróży w głąb pustyni, do punktu, który obieramy za centrum dla swej działalności...
— Gdzie to jest? — zapytał pan Erazm.
— Tuż zaraz za oazą Tuat, nieopodal wyżyny Muidir. Lecz to tymczasowe będzie stanowisko nasze, gdyż następnie mamy zamiar przedostać się aż do pasma wzgórz Ahaggar, i tam, na samym zwrotniku Raka, założyć pierwszą naszą stację. W miarę potrzeby stacje te posuwane będą coraz bardziej na południe, ku krainom zamieszkałym i rodzajnym na wybrzeżu gwinejskiem.
W trakcie tej rozmowy zbliżył się do nich średnich lat mężczyzna, o inteligentnym wy-