Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.
TUŁACZE.

Przez chwilę dłuższą stali naprzeciw siebie nieruchomo, wpatrując się w siebie, mierząc się pełnemi ciekawości, badawczemi oczyma…
Widać w nich było i rozradowanie jakieś dziwne, i ciepło serdeczne, i wiły się pytania, których usta wypowiedzieć nie mogły, czy nie chciały…
Wreszcie przerwał to milczenie pierwszy Halicz…
— Wuju! — rzekł cicho, zwracając się do starca, i wyciągnął ku niemu ramiona.
— To ty, siostrzeńcze! — odrzekł mu starzec, — ty, tak wielki i głośny obecnie… ty, co wzniósłszy się dzięki reklamie gazeciarskiej tak wysoko, odmawiasz przyjęcia rodaka, odprawiasz go od progu, nie zapytawszy się uprzednio, czy nie jest głodny?… Czy jadł co? czy ma środki do życia? Wytłumacz mi się, proszę, z tego, a w tedy do-