Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/08

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W ostatnim wreszcie pokoju, zastawionym modelami przeróżnych maszyn, z stojącym pod ścianą stołem, zarzuconym rysunkami i planami, przy biurku również obficie zasłanym papierami, siedział mężczyzna lat średnich, o ściągłej twarzy i rozumnych oczach, zatopiony w odczytywaniu leżącej przed nim korespondencji.
A tak był pochłonięty tem, że nawet nie spostrzegł, jak drzwi od przyległego pokoju otworzyły się, i stanął w nich mężczyzna młody jeszcze, o twarzy zupełnie ogolonej, ubrany wytwornie, według ostatniej mody.
— No, monsieur Halicz, — zawołał przybyły, rzucając kapelusz i laskę na stół i wyciągając na przywitanie rękę do inżyniera, — dokonałeś pan przewrotu w Paryżu… Takie sceny, jakie się dzieją obecnie, widzieć można chyba tylko w dzień święta Republiki lub też w dniu obioru prezydenta.
— Bardzo mnie to cieszy, panie Leblanc, — odrzekł inżynier Halicz, podając nowoprzybyłemu rękę, — cieszy mnie ze względu na to, że w razie powodzenia i potrzeby dalszego rozwijania mego pomysłu śmiało odwołać się mogę do Francuzów…
— O, co do tego, może pan być spokojny… Na przedsiębiorstwa, z któremi jest związany interes narodowy, a zwłaszcza interes własnej kieszeni, żaden Francuz nie poskąpi pieniędzy… Znajdą się wtedy nietylko miljony, ale miljardy… Zresztą, jak sprawa stoi?…