Strona:E. W. Hornung - Tragiczny koniec.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Spodziewałem się, że będziesz miał dla mnie względy — odrzekłem zniżonym tonem. — Czy cały depozyt bankowy tu się znajduje?
— Wszystko co do ostatniego centima — odrzekł.
— Któż to jest ten Watson? — pytałem.
Zapoznał mnie chwilę potem z tym prawdziwym wilkiem morskim, ją zaś, mimo postanowienia zachowania zimnej krwi, straciłem panowanie nad sobą i powiedziałem, co o tem wszystkiem myślę.
— Pamiętaj — zasyczał Deedes z hamowaną wściekłością — żeś już zawiele powiedział. Nie przeciągaj struny i bacz by ten posiłek, który za chwilę masz z nami dzielić, nie był ostatnim w twem życiu.
Po śniadaniu, siedząc na pokładzie i paląc fajkę, zacząłem rozglądać się pilnie dookoła, czy nie ukaże się gdzie na horyzoncie zbawcze pasemko dymu; ale prócz kilku bardzo oddalonych żaglowców, zgoła niczego dopatrzeć nie mogłem. Na niezmąconej, szafirowej tafli morza, jak daleko okiem sięgnąć panował zupełny spokój, który kłócić zdawał się tylko nasz biały yachcik, do skrzętnego, ruchliwego owada podobny. Watson dłuższy czas rozmawiał z Deedes‘em, którego twarz przybrała nagle dziwnie ponury wyraz. Byłem pewnym, że czeka nas ostatnia rozprawa, gdy zbliżył się do mnie, ale wbrew ocze-