Strona:E. W. Hornung - Tragiczny koniec.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kojnie jadłem u siebie śniadanie. Czy można przypuścić podobną głupotę?
— Jeśliś niewinny, dlaczego uciekasz, jak zbrodniarz? Dlaczego się chowasz? Ale otóż i oni, zbliżają się do drzwi. Wejdź do twej kryjówki, zapóźno uciekać już teraz.
W słabem świetle świecy twarz jego wydawała się niezmiernie blada, wśród plam z kurzu i brudu.
— Dopomożesz mi — szeptał przerażony — na pamięć naszych dobrych, dziecięcych lat, zaklinam cię.
Grał na słabej strunie mej duszy, którą mu nieopatrznie odkryłem, podczas naszej wieczornej pogawędki. Dafem mu znak ręką, by się uciszył i znowu pilnie nadsłuchiwałem.
— Gdzie są teraz — pytał.
— Przeszukują przeciwny stronę domu. Nie wychodź z kryjówki, ja wrócę tu potem po ciebie.
Zniknął pod deskami podłogi, a ja pospieszyłem naprzeciw policjantów. W tym samym czasie brzask dnia zaczął dyskretnie rozpraszać ciemności i uczułem przejmujący chłód, nie mając nic na sobie prócz lekkiej pyjamy.
Gdyśmy się rozeszli wśród podziękowań składanych mi przez moich przygodnych towarzyszów, pospieszyłem do domu, skąd w godzinę potem odpowiednio ubrany wróciłem do opustoszałego domu.