Strona:E. W. Hornung - Tragiczny koniec.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pełgać po szybach. Widocznie udali się na górne piątro. Wtedy to usłyszeliśmy donośne nawoływanie.
— Nareszcie — zawołał mój towarzysz, zbliżając się do tylnej bramy.
Odsunięto cicho rygiel po przeciwnej stronie i ku naszemu rozczarowaniu ujrzeliśmy w drzwiach sierżanta, który w milczeniu wzywał nas, by iść za nim. Mieliśmy wyważyć drzwi, zamkniętego pokoju przy kuchni, gdzie jak nas szeptem zapewniał sierżant, miała się ukryć tropiona zwierzyna.
Nie znaleźliśmy jej jednak, a ja odetchnąłem z prawdziwą ulgą. Nietylko pokój był próżny, ale i okno szczelnie od wewnątrz zamknięte. Wtedy to zeszliśmy na dół, by przetrząsnąć piwnice, ale także bez rezultatu. Zacząłem nabierać przekonania, że wogóle nikogo niema w tym domu i kiedy policjanci gorączkując się coraz bardziej pobiegli na górę, przeszukać mansard, ja pozostałem spokojnie na dole, zdecydowany nie ruszać się z miejsca. Pokój, który dopiero co opuścili, obrałem sobie na miejsce wyczekiwania. W jakiemkolwiek miejscu ukryłby się poszukiwany, pewnem było, że nie w tym pokoju.
Jakież było moje, pełne grozy zdumienie, gdy nagłe ujrzałem go u moich bosych stóp. Przerażenie wbiło mi nogi w ziemię; niezdolny byłem zawołać o pomoc ani zastanowić się co mi czynić wypadało. Oczy wlepiłem w podłogę, śledząc przy słabem świa-