Strona:E. W. Hornung - Tragiczny koniec.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rana suszę sobie głowę, by znaleźć rozwiązanie tej zagadki i mam ją wreszcie — wołałem podniecony.
— Nie byłem w banku o tej właśnie porze — odrzekł Deedes. — Rozeszliśmy się prawie wszyscy na śniadanie. Mogę ci tylko opowiedzieć to, co ujrzałem po powrocie. Kasjera zastałem rozciągniętego na ziemi obok kantoru, a o parę kroków dalej leżał trup buchaltera. Śladów krwi nie było nigdzie, obadwaj zostali powaleni odrazu, śmiertelnem uderzeniem w głowę. Kasa była opróżniona, szeroko otwarta, a wewnątrz niej igrały wesoło jasne promienie słońca.
— Ach! cóż byłbym dał, gdyby mi było przeznaczonem znaleźć się w banku w chwili zbrodni.
— Ty byłbyś się oparł niechybnie mordercy — dodałem, spoglądając na jego muskularne ramiona, rysujące się pod wytartem ubraniem. — Że byłbyś skoczył na przeciwnika i powalił go od jednego uderzenia, o tem nie wątpię.
— Nie byłoby w tem nic nadzwyczajnego — odrzekł — w takiej chwili ma się wszystko do wygrania, a nic do stracenia.
— Prócz życia.
— To mniej, niż nic.
— No mój kochamy, chyba nie myślisz, że uwierzę w to co mówisz.
— Wierz lub nie, to mi zupełnie obojętne, nie