Strona:E. T. A. Hoffmann - Powieści fantastyczne 02.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jestem zgubiony, jestem zrujnowany! O, gdybym przynajmniej nie miał córki! Niech dyabeł porwie ich wszystkich, Edmunda, Benjamina i sekretarza!
— No, no — rzekł złotnik — jest jeszcze droga ocalenia.
— Jaka? — zawołał radca, zatrzymując się nagle — jaka? Podpisuję wszystko.
— Czy widziałeś w teatrze Kupca Weneckiego? W tej właśnie sztuce nasz aktor Devrient gra okrutnego żyda, imieniem Shylok, który ma wielką chęć krajać żywe mięso kupieckie.
— Oczywiście, widziałem tę sztukę. Ale do czego to prowadzi?
— Jeżeli znasz Kupca Weneckiego, musisz pamiętać, że jest tam pewna dziewica bogata, Porcya, której ręka została niejako puszczona w loteryę rozporządzeniem testamentu jej ojca. Przynoszą trzy skrzynki i każdy z konkurentów ma jedną z nich wybrać i otworzyć. Ten, co wybiera skrzynkę, w której się mieści portret Porcyi — staje się narzeczonym. Uczyń jak ojciec Porcyi; powiedz trzem współzawodnikom, że, ponieważ wszyscy trzej są ci jednakowo drodzy — powierzasz losom