Strona:E. Korotyńska - Zaginiona Marta.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 —

terskiemu czynowi wybawicielki. Furman trzymał konia za uzdę, tymczasem inni rzucili się na ratunek zemdlonej w powozie osoby.
Wyniesiono ją stamtąd i umieszczono na posłaniu w budzie cyrkowej, dokąd zawezwano lekarza. Okazało się, iż dama uratowana nie ma poważnych uszkodzeń, że z przestrachu i wstrząsu straciła przytomność.
Zastosowane sole przywróciły jej czucie.
Spojrzała na stojące nad nią dwa młode dziewczątka i wzrok jej padł przede wszystkim i zatrzymał się na milutkiej blondynce, na której palcu tkwił srebrny naparstek. Rzuciła ona bowiem haft, aby biec na ratunek zemdlonej i zapomniała zdjąć z ręki pierścionek.