Strona:E. Korotyńska - Złamany krzak.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —

czek, tylko chcę widzieć ten krzak bez pokrycia.
Ale Józio na to nawet zgodzić się nie chciał, co widząc Ania zaprzestała nalegań, postanawiając kiedyś, gdy nikogo nie będzie w ogrodzie, zaspokoić swą ciekawość.
I teraz, gdy biegli za motylkiem, dobiegli do ścieżki, za którą rozkładał się przepysznie ów hodowany na konkurs krzak porzeczek.
Dziewczynka porzuciła swą gonitwę za motylem i w kilku podskokach przybiegła do krzaku z wołaniem:
— Ach! jaki on piękny, jaki piękny! Spójrz, Józiu, czyż nie bierze cię chęć ujrzeć go bez tego szklanego klosza, który całą piękność jego ukrywa?...
Ale chłopiec spojrzał jakby z żalem